Gerard ter Borch, Napomnienie ojcowskie, 1654
Właśnie dlatego fotografowie powinni wiedzieć coś o tkaninach, a styliści o świetle.
W ogóle mnie nie interesuje ani temat, ani kompozycja, ani wymowa tego obrazu i alegoryczne znaczenie psa w rogu. Materiał, z którego uszyta jest sukienka, jest tak wspaniały, że zapiera dech w piersiach, nie mogłam oderwać oczu od tego obrazu, który wcale by mi się nie podobał, gdyby nie ta tkanina. Urzeka jeszcze powtórzenie tych błysków światła, odbijającego się od materiału, na rękawie mężczyzny, rękojeści i krańcu szpady oraz na znajdującym się na stole świeczniku.
Siedemnastowieczni malarze niderlandzcy opanowali sztukę oddawania światła do perfekcji i są według mnie najlepszym źródłem wiedzy o świetle i dla fotografów, i dla stylistów. Smutnym faktem jest, że bez względu na umiejętności lub ich brak u modelki, piękna pewnych tkanin nie da się wyeksponować, gdy światło nie uwzględnia ich faktury, połysku czy ciężaru. W przypadku obrazu powyżej, sekret tkwi w dość silnym punktowym świetle, które uwypukla załamania sukni i odbijane jest przez jej fałdy oraz łuski materiału, z którego uszyte jest odzienie mężczyzny. Nie jestem ekspertem od światła, zamiast mnie w tej materii powinien wypowiedzieć się raczej jakiś fotograf, natomiast jestem przekonana, że nieodpowiednie światło mogłoby albo zupełnie spłaszczyć tę sukienkę, albo nie wyrzeźbić ani jej fałd, ani nie pokazać właściwości tkaniny.
Jeśli fotograf nie zna się na materiałach, a ma do tego prawo, sądzę, że stylista powinien zastanowić się też chwilę nie tylko nad kompozycją, ale nad właściwościami tkanin, z których uszyte są wykorzystywane na fotografii ubrania. Oczywistym faktem jest, że tkaniny inaczej pracują przy różnych sposobach oświetlenia, dlatego też krótkie "przyświeć mi tu trochę z dołu po sukience" wypowiedziane w odpowiedniej chwili może być radą, która sprawi, że zdjęcie z całkiem przeciętnego zamienić się może w zachwycające.
Gdyby Gerard ter Borch odpowiednio nie przyświecał z dołu po sukience, dawno byśmy o nim zapomnieli i zgniłby pewnie w jakiejś flamandzkiej piwnicy zamiast wisieć w amsterdamskim Rijksmuseum.